Wyrok Sądu Najwyższego z dnia 14 lipca 2017 r. sygnatura akt wyrok SN II CSK 803 16
Dnia 14 lipca 2017 r. zapadło istotne i długo oczekiwane orzeczenie Sądu Najwyższego, rozpatrującego skargę kasacyjną kredytobiorców kredytu denominowanego udzielonego przez Bank BPH, w realiach procesu z powództwa przeciwegzekucyjnego o pozbawienie BTE wykonalności.
Orzeczenie Sadu Najwyższego przyjąć należy krytycznie. Pomimo niektórych korzystnych tez, zgodnych z koncepcją prezentowaną przez naszą Kancelarię, oraz podobnymi koncepcjami innych wyspecjalizowanych w tych sprawach prawników, orzeczenie to jest w sferze swojej konkluzji wysoce niekorzystne. Odnieść można wrażenie, że logiczny, poparty dorobkiem judykatury, zarówno krajowej jak i Europejskiej, wywód doprowadził Sąd do sprzecznych z nim wniosków. Na uwagę jednak zasługuje, że niekorzystne dla powodzenia spraw dotyczących kredytów denominowanych konkluzje SN, są dla kredytobiorców kredytów indeksowanych odmiennie korzystne.
Podążając tropem wywodów Sądu, zauważyć trzeba, że potwierdził on abuzywność klauzul denominacyjnych, o jakiej to abuzwyności przesądza dowolność w ustalaniu kursu wymiany walut przez bank. Stwierdzenie niedozwolonego charakteru klauzuli mówiącej o przeliczaniu świadczeń po kursie banku wpisujące się w ugruntowaną już linię orzeczniczą sądów powszechnych i Sądu Najwyższego, jest oczywiście kolejną korzystną dla powodzenia tych spraw tezą wygłoszoną przez SN. Szczęśliwe Sąd pominął jakiekolwiek rozważania w przedmiocie tzw. częściowej abuzywności klauzul umownych, co pozwala przypuszczać, że nie uznał wartej rozważenia tej sztucznej i sprzecznej z normami ustawy i dyrektyw, a pojawiającej się czasem w uzasadnieniach niekorzystnych wyroków sądów powszechnych, koncepcji.
Ważna jest także uwaga Sądu o konieczności badania abuzywaności postanowień umownych z urzędu, co duże znaczenia ma dla wielu postępowań, które wszczynane były w oparciu o koncepcje pomijające kluczowe zarzuty dotyczące charakteru klauzul denominacyjnych / indeksacyjnych – a więc tych, w których kredytobiorcy powoływali się jedynie na niedozwolony charakter klauzul dotyczących mechanizmu obliczania rat czy też zupełnie na inne podstawy prawne. Zgodnie z tezą SN – będącą odzwierciedleniem orzecznictwa TSUE - sądy w takich wypadkach mają obowiązek z urzędu badać abuzywyność klauzul umownych, w tym klauzul denominacyjnych/indeksacyjnych, co w teorii może uchronić takich kredytobiorców przed sądową porażką, gdyby ich argumentacja obejmująca inne podstawy prawne nie spotkała się z aprobatą sądów.
Kolejną ważną tezą uzasadnienia – choć w realiach tych spraw mniej istotną – jest, iż klauzule niedozwolone mogą być – gdy przemawiałoby to na korzyść konsumenta i jedynie za jego zgodą– wiążące. Teza ta nie jest obca dorobkowi judykatury i doktryny, wynika zresztą w sposób dość oczywisty z ratio legis przepisów o ochronie konsumenta. W realiach tych spraw teza ta miałaby istotne, praktyczne znaczenie jak się wydaje jedynie w przypadku hipotetycznego znacznego i długotrwałego spadku kursu CHF do PLN, jak również w przypadku uznania niedozwolonego charakteru klauzul określających oprocentowanie kredytów (np. dla umów podobnych do umów mBanku tzw. starego portfela).
Sąd Najwyższy wiele uwagi poświęcił kluczowej kwestii oceny i skutków abuzywności klauzul umowny. Min. zwrócił uwagę na konieczność oceny abuzywności klauzul umownych i skutków takiej abuzywności dla ustalenia treści umowy w oparciu o unijne dyrektywy i dorobek europejskiej judykatury i to nawet w sytuacji, gdy umowa zawarta została jeszcze w okresie przed akcesją Polski do Wspólnoty UE. Pogląd ten jest korzystny i wymaga aprobaty. Słusznie zauważył on, że klauzule niedozwolone nie wiążą konsumenta, jak również, że niedopuszczalne jest zastępowanie klauzul niedozwolonych innymi postanowieniami, chyba, że wynikają one z dyspozytywnego przepisu ustawy.
„Z orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wynika, że sądy krajowe są zobowiązane wyłącznie do niestosowania klauzuli abuzywnej i nie wolno im przekształcać jej treści tak, aby nadać jej kształt nienaruszający interesu konsumenta, ponieważ osłabiałoby to oddziaływanie prewencyjne sankcji. Umowa powinna „w zasadzie nadal obowiązywać, bez jakiejkolwiek zmiany innej niż wynikająca z uchylenia nieuczciwych warunków, o ile takie dalsze obowiązywanie umowy jest prawnie możliwe zgodnie z zasadami prawa wewnętrznego””,
dalej Sąd zwraca uwagę na dopuszczalność wyjątkowego stosowania dyspozytywnych norm prawa w miejsce niedozwolonych, niewiążących klauzul umownych:
„W odniesieniu do postanowienia stanowiącego element tzw. spreadu walutowego Trybunał zajął stanowisko bardziej elastyczne, wskazując, że art. 6 ust. 1 dyrektywy 93/13 nie stoi na przeszkodzie temu, „by sąd krajowy uchylił, zgodnie z zasadami prawa zobowiązań, nieuczciwy warunek poprzez zastąpienie go przepisem prawa krajowego o charakterze dyspozytywnym” (zob. wyrok z dnia 30 kwietnia 2014 r. w sprawie Kásler, pkt 80 i n.). Wyłom ten został ograniczony do dopuszczalności uzupełnienia luki jedynie przez przepisy dyspozytywne, a ponadto został powiązany tylko z sytuacją, w której pozostawienie luki prowadziłoby do upadku całej umowy i przez to zagrażało interesom konsumenta, narażając go na konieczność natychmiastowego zwrotu całej kwoty kredytu …”
Te słuszne, logiczne i znajdujące potwierdzenie w dorobku TSUE tezy, prowadzą jednak Sąd Najwyższy do zupełnie nieoczekiwanej konkluzji, jakoby sądy krajowe, mogły – de facto w sprzeczności z orzeczeniami Trybunału, na które Sąd się powołuje -, samodzielnie zastępować niedozwolone postanowienia umowne nie tylko dyspozytywną normą ustawy, ale również formułowanymi indywidualnie przez nie postanowieniami. Wywody Sądu uzasadniające takie działanie są niespójne, odwołując się z jednej strony troską o dobro konsumenta, z drugie zaś do ustalonej przez SN idei przyświecającej rzekomo TSUE. Jaka to konkretnie idea i z czego wynika z lektury uzasadnienia nie jest jasne.
„Uwzględniając przedstawione racje, należy wypełnić lukę powstałą w Umowie wskutek stwierdzenia abuzywności § 9 ust. 2, mimo braku możliwości bezpośredniego zastosowania normy dyspozytywnej wysłowionej w art. 358 § 2 k.c….”,
„Po pierwsze, można kierować się wolą stron wyrażoną w innych postanowieniach Umowy…”,
„Po drugie, można zastosować per analogiam art. 41 ustawy z dnia 28 kwietnia 1936 r. – Prawo wekslowe…”.
Nie sposób nie dostrzec sprzeczności przedstawionej tezy z wcześniejszym wywodem Sądu w przedmiocie zakazu poszukiwania zgodnej woli stron, oraz przytoczonymi przez niego samego tezami rozstrzygnięć Trybunału. Przy czym na uwagę zasługuje, że precyzyjnie i logicznie umotywowany w wywodzie Sądu zakaz zastępowania niewiążących klauzul umownych postanowieniami nie wynikającymi z dyspozytywnej normy ustawy, kończy się w zasadzie bez jakiegokolwiek uzasadnienia stwierdzeniem o konieczności wypełnienia luki umownej pomimo braku bezpośredniego stosowania normy dyspozytywnej. W ten sposób sąd wywodzący logicznie i w oparciu o dotychczasowy dorobek Trybunału, Sądu Najwyższego i sądów powszechnych, zakaz poszukiwania zgodnej woli stron w sytuacji uznania niedozwolonego charakteru klauzuli umownej, konkluduje swoje wywody nagłą, niespodziewaną i pozbawioną w treści wyroku uzasadnienia tezą, jakoby sądy krajowe mogły poszukiwać jednak zgodnej woli stron. Podobnie Sąd Najwyższy pisząc o możliwości zastąpienia niedozwolonego postanowienia umownego jedynie przez normę dyspozytywną, mogącą być stosowaną bezpośrednio, kończy twierdzeniem o dopuszczalności stosowania dalekiej analogii do przepisów tak odległych ustaw jak prawo wekslowe.
Reasumując, czytając uzasadnienie trudno nie odnieść wrażenia, że logiczny wywód sądu zmierzał w zupełnie innym kierunku, a ostateczna konkluzja została wprowadzona do niego ad hoc, nie tylko bez jakiejkolwiek troski o logiczny związek z resztą uzasadnienia, a wręcz w sprzeczności z nim.
Przedmiotowe i bardzo niekorzystne konkluzje:
- o możliwości poszukiwania zgodnej woli stron w przypadku uznania niedozwolonego charakteru klauzuli umownej, oraz
- o możliwości stosowania nawet dalekiej analogii w braku dyspozytywnej normy ustawy mogącej być stosowaną wprost,,
są zadziwiająco słabo - by nie napisać, że w ogóle nie uzasadnione, tym bardziej, jeżeli zauważyć gruntowność uzasadnienia wobec innych, mniej istotnych dla rozstrzygnięcia kwestii, którym Sąd poświęcił wiele uwagi.
Istotne dla przyszłego losu spraw wynikłych z umów kredytów denominowanych są także rozważania Sądu nad zasadą walutowości obowiązującą do początku 2009 r. Rozważania te nie kończą się, co prawda żadną radykalną konkluzją, jednak Sąd nieprzypadkowo zapewne zwraca uwagę na dorobek judykatury, w części, w jakiej tworzyła ona wyłom od zasady walutowości. Nie znając akt sprawy nie sposób jedna z całą pewnością określić, w którą stronę zmierzały rozważania Sądu w tej materii.
Istotne i również niekorzystne są konkluzje Sądu w przedmiocie oceny charakteru klauzul denominacyjnych / indeksacyjnych pod kątem ich znaczenia dla wykonania umowy, a więc to czy stanowią one essentialia negotii umowy czy też jej naturalia negotii. Uznanie w tym przedmiocie nie jest może konieczne dla pomyślnego rozstrzygnięcia spraw wynikłych na gruncie umów denominowanych, jednak niesie ze sobą istotne konsekwencje. W przypadku uznania, że klauzule denominacyjne określają główne świadczenia stron i są dodatkowo niejasne, uznanie ich niedozwolonego charakteru byłoby konieczne, to zaś doprowadziłoby do uznania nieważności umowy ex tunc – skutku jaki życzyliby sobie chyba wszyscy kredytobiorcy. Kwestionując charakter essentialia negotii tych postanowień Sąd zmierza do wykluczenia możliwości wydania orzeczenia opartego na w/w uznaniu, pozbawiając powodów jednej z perspektyw korzystnego rozstrzygnięcia.
Jeżeli dodać do tego wspomniane wcześniej uwagi Sądu o możliwości wyłączenia umów bankowych z rygorów zasady walutowości oraz wysoce niekorzystną konkluzję o możliwości poszukiwania zgodnej woli stron ewentualnie stosowania analogii w braku dyspozytywnych przepisów ustawy stosowanych wprost, ewidentny staje się zamiar Sądu nakierowany na pozbawienie kredytobiorców kredytów denominowanych możności skutecznego dochodzenia roszczeń czy „obrony” przed roszczeniami banku.
Pozostaje jedynie mieć nadzieję, że niezbyt ostry charakter tez komentowanego orzeczenia, jak również jego sprzeczność z innymi orzeczeniami SN i orzeczeniami TSUE nie doprowadzą do wykształcenia niekorzystnej linii orzeczniczej w podobnych sprawach.
Autor: Piotr Pieczara, pełnomocnik Zarządu Kancelarii Themi