25 września 2016 r.. aktualizacja 20 marzec 2021 r.
Wobec dużego społecznego i medialnego zainteresowania problematyką kredytów indeksowanych i denominowanych do franka szwajcarskiego, pojawiło się w Internecie bardzo wiele publikacji zwracających uwagę na szereg nieprawidłowości banków związanych z procesem zawierania umów takich kredytów jak i samą konstrukcją tych umów.
Wiele podnoszonych w takich publikacjach zarzutów, natury nie tylko prawnej ale też ekonomicznej, społecznej, etycznej czy nawet politycznej, wydaje się słuszna i warta uwagi. Niemniej jednak różnorodność dostępnych informacji i często rozbieżnych koncepcji nie służy gruntownemu zrozumieniu istoty prawnej problemu. Dla sukcesu bowiem w sporze z bankiem konieczne jest ustalenie podstaw prawnych jakie mogą stać się podstawą skutecznie podnoszonych na sali sądowej zarzutów odnośnie charakteru bądź ważności umowy.
Wiele z publikowanych szeroko zarzutów, choć słusznych, bądź to - nie może stać się w ogóle podstawą istotnych roszczeń sądowych, bądź też - ich wykazanie w procesie byłoby zadaniem o ile nie niemożliwym, to przynajmniej karkołomnym.
Nie trudno też zauważyć, że głębokie, interdyscyplinarne i wieloaspektowe rozważania nad kwestiami umów tzw. pseudowalutowych powodują powstanie wśród kredytobiorców licznych wątpliwości, z którymi na co dzień spotykamy się w naszej pracy.
Wobec powyższego uznaliśmy, że kwestia ta wymaga zwięzłego przedstawienia i objaśnienia, tak by zastanawiający się nad zasadnością złożenia powództwa kredytobiorcy mogli skoncentrować się na kwestiach, które dla sądowego rozstrzygnięcia ich spraw są szczególnie istotne.
Na wstępie zwrócić uwagę należy, że banki co do zasady konstruowały umowy kredytów tzw. „we frankach” według dwóch alternatywnych koncepcji. Udzielały więc banki kredytów tzw. indeksowanych bądź kredytów tzw. denominowanych, przy czym bez znaczenia jest jakiej terminologii użył bank. Dla oceny ich charakteru istotne jest natomiast czy określił on wysokość przyznawanego kredytu w złotych polskich a następnie w dniu wypłaty miał dokonać przeliczenia wartości tej kwoty kredytu na kwotę wyrażoną we franku (my nazywamy te umowy indeksowanymi) czy też odmiennie wyrażał wartość kredytu we franku szwajcarskim a w dniu wypłaty transz miał przeliczyć kwotę takiego kredytu na złote polskie (my nazywamy te umowy denominowanymi).
W obu przypadkach kluczem do korzystnego, sądowego rozstrzygnięcia jest uznanie niedozwolonego charakteru tych klauzul, które określają sposób przeliczenia kwoty kredytu, czy to na franki (klauzule indeksacyjne), czy to na złote (klauzule denominacyjne). Nieodłącznym bowiem elementem tych klauzul, jest przyznanie bankowi prawa do dowolnego ustalenia wysokości kursu wymiany walut w dniu dokonania takiego przeliczenia (indeksacji bądź denominacji).
Gdyby banki określiły konkretny, znany kredytobiorcy w dniu zawarcia umowy kurs albo chociażby odniosły się do kursów NBP lub innego niezależnego od woli banku współczynnika ekonomicznego, wtedy nie sposób byłoby w naszej ocenie uznać niedozwolonego charakteru takich klauzul. Ponieważ jednak banki niemal zawsze odnosiły się w umowach do przyszłego kursu zawartego w ich własnych tabelach wymiany walut, kursu, który mogły sobie dowolnie ustalać bez jakiejkolwiek kontroli ze strony kredytobiorcy, klauzule te, czy to indeksacyjne, czy denominacyjne są klauzulami niedozwolonymi. Takimi klauzulami bowiem banki przyznały sobie prawo bądź do arbitralnego i dowolnego określenia wysokości zobowiązania kredytobiorcy (kredyt indeksowany) bądź do arbitralnego i dowolnego określenia wysokości swojego zobowiązania (kredyt denominowany). Bank mógł zatem na mocy tych klauzul określić samodzielnie, arbitralnie, dowolnie, i co ważne już w trakcie trwania umowy, tak istotny element umowy jak wysokość wzajemnych świadczeń stron. Nie ma więc wątpliwości, że klauzule te mają charakter niedozwolony, co zresztą orzekł już wobec wielu klauzul SOKiK prawomocnymi już wyrokami.
W świetle brzmienia ustawy oraz dotychczasowego dorobku orzecznictwa i doktryny nie powinno też budzić wątpliwości, że jedynym dopuszczalnym skutkiem uznania niedozwolonego charakteru tych klauzul jest to, że nie wiążą one konsumenta, a w zasadzie, nigdy go nie wiązały. Skoro zaś tak, to sąd nie może poszukiwać zgodnej woli stron i zastanawiać się co strony chciały poszczególnymi klauzulami czy też zamiarem całej umowy osiągnąć, a odmiennie powinien pominąć klauzule niedozwolone ustalając treść umowy tak jakby klauzul tych nigdy tam nie było. Nie może też sąd klauzul takich modyfikować ani uzupełniać o inne klauzule, podobnie jak modyfikować treść pozostałej części umowy. Wobec powyższego treść umów kredytów indeksowanych i denominowanych ustalona powinna być z pominięciem klauzul indeksacyjnych/denominacyjnych, a powód dla którego klauzule takie uznać należy za niedozwolone jest w gruncie ten sam.
W obu przypadkach abuzywny charakter tych klauzul stanowi uznanie konieczne do skonstruowania podstawy ewentualnego powództwa, z tym, że skutek niedozwolonego charakteru tych klauzul dla ustalenia treści umowy, a konsekwentnie także skutków jakie takie uznanie niesie jest odmienny.
Kredyt indeksowany
W przypadku kredytu indeksowanego do franka, bank określił w umowie wysokość udzielanego kwoty kredytu w złotych polskich, a następnie postanowił, że dokona indeksacji tego kredytu do franka szwajcarskiego po ustalonym arbitralnie przez niego, przyszłym do daty umowy kursie. Uznanie więc niedozwolonego charakteru klauzuli indeksacyjnej i konsekwentne uznanie, że klauzula taka konsumenta nie wiąże może nieść za sobą różne skutki w zależności od tego, jaki charakter przypiszemy takiej klauzuli. Jeżeli bowiem stwierdzimy, że klauzula indeksacyjna (waloryzacyjna) nie określa głównych świadczeń stron, to stwierdzenie jej abuzywności skutkować musi przyjęciem, że kredyt udzielony został wprost w złotych polskich lub, że ze względu na niemożność indeksacji salda umowa kredytowa jest nieważna. Umowa kredytu indeksowanego pozbawiona klauzuli indeksacyjnej staje się więc nieważną, ewentualnie ważną, ale zupełnie zwykła umową kredytu udzielonego w złotych polskich. To klauzula indeksacyjna wprowadza i określa bowiem mechanizm indeksacji, który w czasie zawierania umów tych kredytów nie był w żaden sposób określony ustawowo. Brak więc tego mechanizmu w umowie uniemożliwia poznanie zamierzonego sposobu jego działania. Nadto zakaz poszukiwania zgodnej woli stron w przypadku uznania niedozwolonego charakteru klauzul umownych nie pozwala na wprowadzenie takiego mechanizmu do umowy przez sąd, podobnie jak na zmianę innych postanowień umownych. W szczególności więc nie może dojść do „wymyślenia” takiego mechanizmu ani też na zmianę podstawy oprocentowania opartego na LIBOR.
Takie uznanie prowadzi natomiast do konkluzji, że kredytobiorca spłacał wyższe raty niż był umową zobowiązany (wobec znacznego, historycznego wzrostu kursu wymiany franka szwajcarskiego do złotego), wobec czego przysługuje mu prawo do zwrotu świadczeń spełnionych bez podstawy prawnej a więc niejako nadpłaconych kwot poszczególnych rat. Możliwość takiego dochodzenia kredytobiorcy czerpie zaś wprost z przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu.
Inaczej sytuacja kształtuje się, gdy stwierdzimy, że klauzula indeksacyjna (waloryzacyjna) jednak określa główne świadczenia stron. W takim bowiem przypadku stwierdzić należy, że umowa taka nie określiła głównych świadczeń stron, a w konsekwencji umowa taka nie została skutecznie zawarta, a czynność prawna jej podpisania jest nieważna. Od 2021 r. orzeczenia stwierdzające nieważność tych umów stały się dominujące w obrocie prawnym.
Przy takim założeniu roszczenia kredytobiorcy również czerpią swoje źródło w przepisach o bezpodstawnym wzbogaceniu, jednak żądanie powinno obejmować wszystkie dotychczas uiszczone przez kredytobiorcę świadczenia, tak w zakresie rat kredytowych, jak i kosztów okołokredytowych.
Kredyt denominowany
W obrocie prawnym istnieje także wiele umów kredytów tzw. denominowanych, przy czym bez znaczenia jest jakiego słowa użył bank określając nazwę konkretnej umowy. Istotne jest natomiast to, że w umowach tych banki odmiennie niż w przypadku kredytów indeksowanych pisały, że udzielają kredytu w konkretnej kwocie wyrażonej we frankach szwajcarskich, a następnie dokonają w jakiejś dacie przyszłej (dacie wypłaty transz kredytu) denominacji a więc przeliczenia kwoty obiecanych franków na kwotę złotych. Oczywiście niemal zawsze przeliczenie to opierało się o kursy walut ustalone arbitralnie przez bank.
W takim przypadku argumentacja w sporze z bankiem opierać się może analogicznie jak w przypadku kredytów indeksowanych na niedozwolonym charakterze takiej klauzuli, a jedynie skutki ustalenia jej niedozwolonego charakteru mogą być odmienne.
Jeżeli przyjmiemy, że klauzule denominacyjne nie określały głównych świadczeń stron, to mamy dwa alternatywne skutki abuzywności. Z jednej bowiem strony można twierdzić, że kredyt został faktycznie udzielony w złotych, a klauzula denominacyjna określała jedynie czynność techniczną, a wtedy skutek mamy tożsamy jak w przypadku kredytów indeksowanych, tj. traktujemy kredyt jako kredyt złotowy oparty na wskaźniku Libor. Z drugiej jednak strony należy dopuścić również argumentację, w świetle której umowa nie została wykonana przez bank, gdyż nigdy nie doszło do wypłaty franków szwajcarskich na rzecz kredytobiorcy. Skoro bowiem nie można w żaden sposób ustalić kursu po jakim dokonana miałby być wypłata kwoty kredytu w złotych, jedynym dopuszczalnym sposobem realizacji umowy byłaby wypłata kwoty we franku szwajcarskim, czego banki jednak, co do zasady, nie czyniły. Skutkiem takiego uznania byłoby więc, że bank swoich świadczeń nie spełnił wcale, wobec czego kredytobiorca nie miał obowiązku spełniać swoich.
Pytanie czy obecnie taka umowa mogłaby być zrealizowana poprzez wypłatę przez bank kwoty kredytu we franku szwajcarskim jest w zasadzie otwarte. Bez względu jednak na to czy kredytobiorca mógłby się takiego świadczenia domagać czy też nie, domagać może się zwrotu świadczeń jakie dotychczas spełnił, a więc zwrotu wszystkich zapłaconych rat kredytu, oraz jak się wydaje zwrotu wszystkich opłat, prowizji czy kosztów ubezpieczeń, w których to bank pobierał od niego składki. Podobnie jak w przypadku kredytów indeksowanych, również w tym przypadku należy również brać pod uwagę to, że klauzule denominacyjne określają główne świadczenia stron. Takie uznanie można również wiązać z obowiązkiem określenia w umowie wypłaty świadczeń banku w walucie polskiej z konsekwentną koniecznością wskazania zastosowanego kursu wymiany, wynikającej wprost z obowiązującej wówczas zasady walutowości. W braku klauzuli denominacyjnej wskazującej zasady ustalenia kursu wymiany, sąd nie może zastosować kursów NBP bowiem w czasie zawierania umów kredytów denominowanych – odmiennie niż dziś - nie istniał żaden dyspozytywny przepis ustawy umożliwiający zastosowanie takich kursów. W konsekwencji więc jeżeli przyjąć, że postanowieniem określającym główne świadczenia stron było wypłacenie kwot kredytu w złotych polskich, umowa już w chwili zawarcia nie mogła być zrealizowana. Umowa taka nie została zatem skutecznie zawarta, a czynność prawna jej podpisania jest nieważna.
Skutki
W obu więc przypadkach, czy to uznania, że umowa nie została zawarta, czy to uznania, że bank swojego świadczenia nie spełnił, skutki dla kredytobiorcy byłyby podobne. W szczególności każde uznanie umożliwiałoby mu dochodzenie roszczeń z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia banku stanowiące spełnione bez podstawy prawnej świadczenia obejmujące raty kredytu i najprawdopodobniej inne opłaty. Bank natomiast mógłby żądać zwrotu spełnionych przez niego świadczeń, a więc wypłaconych transz kredytu, w kwocie i walucie w jakiej je spełnił, a więc w wartości nominalnej złotych polskich transz jakie wypłacił.
Reasumując, bez względu na to czy umowa kredytu ma charakter indeksowany czy denominowany, kredytobiorca będący konsumentem (zawierający umowę jako konsument) może dochodzić od banku roszczeń z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia.
W przypadku kredytu indeksowanego będą to kwoty stanowiące różnicę pomiędzy ratami jakie powinien spłacać przy założeniu, że kredyt jaki otrzymał jest kredytem w złotych polskich oprocentowanym na podstawie LIBOR, w przypadku zaś kredytu denominowanego będą to kwoty jakie wpłacił do banku tytułem rat kredytu, czy to dlatego, że umowa jest w ogóle nieważna, czy to dlatego, że nie została wykonana przez bank.
Przedawnienie
Odnosząc, się do kwestii przedawnienia roszczeń, to wskazać należy, że roszczenia z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia przedawniają się z upływem lat 10-ciu. Oznacza to, że po upływie 10 lat od zapłaty pierwszej raty zaczną przedawniać się roszczenia kredytobiorcy względem banku o zwrot poszczególnych rat, zapłaconych przed upływem tego 10-letniego okresu. Analogicznie, w przypadku banku z upływem lat 10-ciu przedawnią się roszczenia o zwrot kwot transz jakie bank wypłacił kredytobiorcy, z tym że możliwe jest uznanie, że dla banku okres ten wynosi 3 lata. Uznanie takie oparte jest na założeniu, w świetle którego roszczenia banku są roszczeniami z prowadzonej działalności gospodarczej. Banki mogą jednak starać się powoływać na brak związku pomiędzy świadczeniami spełnionymi bez podstawy prawnej a prowadzeniem przez bank działalności gospodarczej. W przypadku kredytów denominowanych może zatem dojść do sytuacji, że kredytobiorca może domagać się zwrotu niemal wszystkich zapłaconych rat (bo za ostatnie 10 lat), podczas gdy bank nie będzie mógł domagać się skutecznie od kredytobiorcy zwrotu transz wypłaconych kredytobiorcy przed upływem okresu przedawnienia roszczeń.
10 letni okres przedawnienia roszczeń kredytobiorcy dotyczyć wiec będzie co najwyżej niewielkiej części zapłaconych rat. Okres ten może jednak mieć istotne znaczenie, gdyby sąd uznał jedynie część argumentów konsumenta. Gdyby bowiem sąd w konkretnej sprawie wydał niekorzystne orzeczenie obejmujące jedynie obowiązek zwrotu spreadu czy pobranych kwot ubezpieczenia niskiego wkładu, wtedy w przypadku upływu terminu przedawnienia kredytobiorca mógłby ich nie odzyskać wcale.
W świetle orzecznictwa TSUE oraz orzeczeń polskich sądów powszechnych w lat 2020-2021, roszczenia konsumenta nie przedawniają się od daty spełnienia świadczenia (zapłaty poszczególnych rat kredytowych), ale odmiennie od daty złożenia stosowanego oświadczenia o znajomości skutków stwierdzenia nieważności umowy przez konsumenta, ewentualnie złożenia przez niego pozwu. Odnośnie przedawnienia roszczeń banku, również wydaje się w świetle orzeczeń zapadłych w ostatnich latach, że nie przedawniają się one w terminie liczonym od daty wypłaty transz, a odmiennie od daty złożenia oświadczenia przez konsumenta lub daty wytoczenia przez niego powództwa.
Obecnie nie wiadomo jeszcze jak judykatura rozwiąże kwestię przedawnienia, jednak wydaje się, że roszczenia banku o zwrot kwot wypłaconych tytułem transz, przedawniać się będą w terminie 3 lat od daty wytoczenia powództwa przez konsumenta (liczone do końca roku kalendarzowego)
Koszty
Koszty sądowe w sprawach procesowych wynoszą co do zasady 5% wartości sporu od każdej instancji – a wiec w powództwie o zapłatę 5% wartości dochodzonych roszczeń. W sprawach jednak wynikłych z czynności bankowych – a więc również umowy kredytu – kredytobiorcy będący konsumentami mogą jednak korzystać z dobrodziejstw niedawnej nowelizacji prawa, ograniczającej koszt wpisu przez nich ponoszonego do 1000 zł. W praktyce niemal więc w każdej sprawie o zapłatę z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia przeciwko bankom kredytobiorca będący konsumentem poniesie koszt wpisu w kwocie jedynie 1000 zł.
Autorzy:
Piotr Pieczara pełnomocnik Kancelarii Themi
Adwokat Michał Kaczmarski, Departament analiz prawnych kancelarii Doradztwa Prawnego Themi