2 lutego 2025 r.
Unieważnienie umowy kredytowej to najlepsze z dostępnych rozwiązań dla kredytobiorców kredytów frankowych, którzy czują się poszkodowani przez banki stosujące niedozwolone praktyki. Warto jednak pamiętać, że wyrok ustalający nieważność umowy kredytowej wiąże się z określonymi konsekwencjami prawnymi. Co dokładnie oznacza unieważnienie umowy kredytowej i czy zawsze jest to opłacalne rozwiązanie?
Orzeczenie TSUE a unieważnianie umów kredytowych
Dyskusja na temat unieważniania umów kredytowych denominowanych lub indeksowanych do franka szwajcarskiego nabrała tempa po wyroku Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) z 2019 roku. Trybunał uznał, że niedozwolone klauzule dotyczące różnic kursowych nie mogą być zastąpione przepisami ogólnymi polskiego prawa cywilnego. Jednocześnie orzeczenie to otworzyło drogę do unieważniania umów kredytowych opartych na franku szwajcarskim.
Przepisy kodeksu cywilnego a unieważnienie kredytu
Zgodnie z kodeksem cywilnym, jeśli umowa zostaje uznana za nieważną, obie strony muszą zwrócić sobie wzajemnie otrzymane świadczenia. Reguluje to prawo dotyczące bezpodstawnego wzbogacenia. Co istotne, roszczenia kredytobiorców ulegają przedawnieniu po 6 latach, licząc od końca roku kalendarzowego w którym rozpoczął się bieg przedawnienia, a wobec roszczeń, których bieg przedawnienia rozpoczął się przed nowelizacją z 2018 r, latach 10. Banki mają natomiast na wytoczenie powództwa tylko 3 lata, licząc od końca roku kalendarzowego w którym rozpoczął się bieg przedawnienia.
Upływ terminu przedawnienia oznacza, że jeśli strony złożyły pozew po tym okresie, bank może już nie mieć prawa do dochodzenia swoich należności z wykorzystaniem przymusu państwowego, a więc sądu i komornika. Żeby obliczyć okres przedawnienia roszczeń, konieczne jest jednak ustalenie daty rozpoczęcia wskazanych 6 letniego, 10 letniego i 3 letniego okresu przedawnienia. Nie ma wątpliwości, że termin przedawnienia biec może dopiero od daty, w której strony dowiedziały się, że mają roszczenia do drugiej strony o zwrot świadczeń nienależnych, przed tą datą nie mogłyby bowiem podjąć czynności zmierzających do zaspokojenia roszczenia. W przypadku konsumentów powinno przyjmować się, że taką datą jest data, w której otrzymali opinię prawną wskazującą na niedozwolony charakter klauzul przeliczeniowych lub choćby pismo z banku (np. propozycję ugody) z którego mogliby się dowiedzieć o abuzywności takich klauzul. Nie wydaje się możliwe natomiast przyjęcie, że konsument sam mógł ustalić, że jego umowa dotknięta jest wadami prawnymi pozwalającymi na unieważnienie takiej umowy, nie można bowiem od konsumenta wymagać by potrafił rzetelnie przeprowadzić analizę prawną. Odmiennie, w przypadku banków można by stawiać takie wymaganie, jednak do czasu otrzymania od konsumenta oświadczenie banku (w dowolnej formie, ale z jasnym przekazem) o braku zgody na niedozwolone postanowienia umowne, bank zobowiązany był wykonywać umowę kredytową i nie miał inicjatywy by kwestionować klauzule niedozwolone, a co za ty idzie dochodzić jakichkolwiek roszczeń od konsumenta. Reasumując, roszczenie konsumenta przedawniają się z upływem 6, ewentualnie 10 letniego terminu biegnącego od daty, w której dowiedział się on o abuzywności klauzul, roszczenia banku przedawniają się natomiast z upływem 3 letniego, licząc od końca roku kalendarzowego, terminu liczonego od daty otrzymania oświadczenia o braku zgody na niedozwolone postanowienia umowne złożonego przez konsumenta.
Dwie metody rozliczeń po unieważnieniu kredytu
Sądy, rozpatrując sprawy związane z unieważnianiem umów kredytowych, stosowały dwie metody rozliczeń: teorię salda oraz teorię dwóch kondykcji.
Teoria salda
Jest bardziej korzystna dla banków. Zgodnie z nią zwrotu pieniędzy dokonuje ta strona, która uzyskała większą korzyść. W przypadku, gdy kredytobiorca nie spłacił jeszcze całej kwoty zobowiązania, może się okazać, że to on będzie musiał oddać pozostałą część kapitału bankowi. Oznacza to, że jeśli suma wpłat klienta jest niższa niż kwota kredytu, sąd może uznać, że kredytobiorca nadal ma dług wobec banku. Obecnie, od kilku już lat takie wyroki stały się marginesem praktyki orzeczniczej i nie zdarzają się w prowadzonych przez nas sprawach.
Teoria dwóch kondykcji
Zastosowanie tej metody jest bardziej korzystne dla frankowiczów. W jej ramach sąd nie dokonuje potrącenia / kompensaty wzajemnych należności, co oznacza, że jeśli kredytobiorca domaga się zwrotu środków wpłaconych w ciągu ostatnich 10 lat, a bank nie wnosi odrębnego roszczenia, to sąd może przyznać mu rację. Bank może jednak dochodzić swoich praw w osobnym procesie, ale wówczas podlega ograniczeniom wynikającym z terminów przedawnienia.
Obecnie jedyną praktycznie występującą koncepcją, jest bardziej korzystna dla kredytobiorców, teoria dwóch kondykcji.
Skutki unieważnienia umowy kredytowej
Unieważnienie kredytu oznacza, że traktuje się go tak, jakby nigdy nie istniał. W związku z tym bank winny jest zwrócić kredytobiorcy sumę zapłaconych przez niego świadczeń (rat, opłat, prowizji i składek ubezpieczeniowych), w takim nominale i takiej walucie w jakiej były spełniane, a kredytobiorca powinien zwrócić bankowi dokładnie taką kwotę, jaką otrzymał, również tej samej walucie – bez dodatkowych odsetek czy prowizji.
W przypadku gdy bank wypłacał złote, a tak było niemal zawsze, istotną, ale nie jedyną korzyścią z ustalenia nieważności umowy są implikacje związane ze wzrostem kursu franka w czasie. Dodatkową korzyścią jest brak konieczności spłaty rat odsetkowych, opłat i prowizji.
Jeżeli konsument część lub całość rat spłacał we franku szwajcarskim, to dodatkową korzyścią są implikacje ekonomiczne związane ze wzrostem kursu franka do złotego. Nierzadko konsument kupował franki po kursie 2,5 PLN/CHF czy 3,5 PLN/CHF, podczas gdy w 2024 r. i początkach 2025 r. kurs wynosi ok. 4,5 PLN/CHF. Konsument może więc sprzedać odzyskane od banku kwoty we frankach po znacznie bardziej korzystnym kursie niż kurs ich zakupu i uzyskać znacznie wyższą kwotę złotych niż wydał na ich nabycie.
Dodatkowo unieważnienie umowy prowadzi do upadku zabezpieczeń spłaty kredytu, takich jak hipoteka czy inne powiązane umowy. Niemniej jednak obie strony muszą, co do zasady, rozliczyć się ze sobą, co może odbyć się na zasadzie jednej z opisanych wcześniej metod.
Czy unieważnienie kredytu zawsze jest korzystne?
Unieważnienie umowy jest niemal zawsze bardziej korzystnym rozwiązaniem niż jej odfrankowienie. W przypadku nieważności umowy konsument może odzyskać całość, a nie tylko część zapłaconych rat odsetkowych, oraz opłaty i prowizje w całości. Jeżeli konsument wzywał bank do zwrotu całości swoich roszczeń, właściwych dla nieważności, to jego korzyścią będą także odsetki zapadłe od całej kwoty wierzytelności liczone od daty zakreślonej w wezwaniu do zapłaty skierowanym do banku, a nie tylko od nadwyżki zapłaconych rat nad tymi, które w przypadku odfrankowienia frankowicz powinien zapłacić.
Warto jednak pamiętać, że jeśli kredytobiorca spłacił nominalnie mniej niż dostał od banku, unieważnienie umowy może oznaczać konieczność natychmiastowego uregulowania pozostałej kwoty. Jeżeli frankowicz nie posiada odpowiednich środków i jednocześnie nie ma zdolności kredytowej by taką kwotę pozyskać z kredytu lub pożyczki, może znaleźć się w wysoce niekomfortowej sytuacji. Obecnie, w 2025 r., sytuacje takie zdarzają się już rzadko i dotyczą najczęściej kredytów udzielonych w latach 2011/2012, ale nawet wtedy kwoty konieczne do dopłaty są relatywnie niewysokie, a korzyści z unieważnienia umowy kredytowej ogromne.